Jak nie dać się oszukać producentom kosmetyków? Część 1.

Każdego dnia przybywa osób zainteresowanych naturalną pielęgnacją ciała, zdrowym stylem życia, czy też zdrowym odżywianiem. Wraz z rosnącą popularnością tych niewątpliwie pozytywnych zmian, wzrasta też ilość wszechobecnych haseł reklamowych, które mają zachęcić nas do danego produktu. Niestety wcale nie muszą być prawdziwe lub mimo przekazywanej nam prawdy, wprowadzają nas w błąd. Jak to możliwe?! Przyjrzyjmy się im dokładniej.

Pierwsze i ogromnie popularne hasło to: „Nie testujemy na zwierzętach!”

Mój komentarz: Oczywiście, że nie testujecie… Według przepisów Unii Europejskiej ŻADEN kosmetyk wprowadzony do sprzedaży na terenie UE nie może być testowany na zwierzętach*. Precyzyjniej: od 2004 roku Unia Europejska wręcz zakazuje testowania na zwierzętach kosmetyków jako gotowych produktów, a od 2009 roku zakazuje także testowania komponentów kosmetyków. Reasumując, żaden składnik kosmetyku nie może być testowany na zwierzętach.

Jest po prostu odgórny zakaz Unii Europejskiej, więc podawanie tego typu haseł na opakowaniach produktów czy reklamach może wprowadzać nas w błąd i sugerować, że skoro ta firma nie testuje na zwierzętach, to pewnie inne firmy testują, gdyż nic na ten temat nie deklarują.

Warto wspomnieć, że testowanie kosmetyków lub ich składników na zwierzętach jest obowiązkowe dla niektórych kategorii produktów lub ich komponentów na przykład w Chinach. Na szczęście instytucje UE prowadzą dialogi z władzami Chin, a to z kolei systematycznie ogranicza i liberalizuje przeprowadzanie testów na zwierzętach.

 

Podsumowując, produkt obecny tylko na rynku Unii Europejskiej nie może posiadać deklaracji „Nie testujemy na zwierzętach”.

„Bio” i „eko” na etykietach kosmetyków

Ze względu na brak regulacji dotyczących ścisłej definicji naturalnego kosmetyku, a tym samym luka w prawie, niestety często jest wprowadzająca nas w błąd. Sami na pewno doskonale wiemy, jak dużo kosmetyków z etykietą „bio” czy „eko” znajduje się na sklepowych półkach. Do tego dodajmy jeszcze zielone odcienie na etykietach czy opakowaniach. Celem marketingowym jest, aby wzmocnić skojarzenie produktu z coraz modniejszym obecnie stylem życia z „bio”. Aby uniknąć takiej „wtopy” najlepiej po prostu przeczytać skład INCI takiego produktu. Jeżeli jednak nie orientujemy się zbyt dobrze, jak powinien wyglądać skład dobrego kosmetyku, warto skorzystać z pomocy na stronach internetowych marek, które nas interesują. Na naszej stronie znajdziesz zakładkę „surowce”, w której opisaliśmy KAŻDY zastosowany surowiec w recepturach naszych kosmetyków. Co więcej, po kliknięciu w dany surowiec, pod opisem zobaczysz w jakim kosmetyku go użyliśmy. Zero ściemy! Po prostu sprawdź. 

Kosmetyki naturalne vs wegańskie

Kosmetyki wegańskie to takie, które nie zawierają w swoim składzie żadnych składników pochodzenia zwierzęcego. Jeżeli produkt jest uznany za wegański, nie znajdziemy w nim chociażby miodu, pyłków pszczelich, jedwabiu, keratyny, prebiotyków (pochodzących z produktów mlecznych) czy wosku pszczelego, które mogą widnieć w składzie kosmetyku naturalnego.

Kosmetyki naturalne to produkty, które powstają prawie wyłącznie z substancji naturalnych. Zaś surowce naturalne to takie substancje, które są pochodzenia roślinnego, zwierzęcego lub mineralnego. Mogą to też być mieszanki albo produkty ich reakcji.

Podsumowując ten wątek:

Kosmetyk naturalny może, ale nie musi być kosmetykiem wegańskim. Może w swoim składzie zawierać surowce pochodzenia zwierzęcego i wtedy nie spełnia wymagań dla kosmetyku wegańskiego. 

Kosmetyk wegański może, ale nie musi być kosmetykiem naturalnym. Może zawierać surowce, które nie są pochodzenia zwierzęcego, ale nie są jednocześnie surowcem naturalnym.

„Kosmetyki naturalne nie uczulają”

Błąd, błąd i jeszcze raz błąd. Kosmetyki naturalne, jak wszelkie pozostałe moją zawierać w swoich recepturach alergeny. Producent zobowiązany jest do umieszczenia konkretnych potencjalnych alergenów na etykiecie produktu, jeżeli taki faktycznie w kosmetyku występuje. To wcale nie oznacza, że dany alergen został dodany do formulacji celowo. Producent jest zobowiązany do zapisania jego nazwy na etykiecie, gdy występuje on w danym surowcu i doskonałym na to przykładem są wszelkie olejki eteryczne, które mogą być potencjalnym alergenem.

Jednak powinniśmy pamiętać, że dla jednej osoby dany składnik będzie neutralny, a dla innej może okazać się surowcem powodującym uczulenie. To od naszych osobistych preferencji i potrzeb organizmu zależy, jak zareagujemy na dany składnik. Dlatego zanim nałożysz nowy krem na skórę, warto zrobić próbę na małym fragmencie ciała, aby sprawdzić, czy faktycznie dany produkt jest dla Ciebie odpowiedni. Nawet jeżeli uczulenie nie pojawi się natychmiast po zastosowaniu kosmetyku, może się ono pojawić dopiero po kilku użyciach, usypiając naszą czujność na dany preparat. To dotyczy każdego kosmetyku – naturalnego, wegańskiego, aptecznego czy konwencjonalnego.

„Kosmetyki naturalne są nieodpowiednie dla osób z cerą trądzikową”

Kolejny mit. Cera trądzikowa nie jest przeciwwskazaniem do zastosowania kosmetyku naturalnego. Wręcz przeciwnie. Jednak koniecznie musisz zwrócić uwagę na skład kosmetyku. Niestety producenci często nadużywają zwrotu „do cery trądzikowej” po czym po przeczytaniu składu kosmetyku okazuje się, że zawiera szeroko pojęte oleje. Jeżeli zmagamy się z trądzikiem, warto odłożyć na bok produkty olejowe, ponieważ mogą zapychać pory, prowadząc do powstawania kolejnych zmian trądzikowych, a w konsekwencji nawet blizn.  Nierozsądne stosowanie przypadkowych olejków może narobić w tym przypadku więcej szkody niż pożytku. Do cery trądzikowej i tłustej najlepiej będą się nadawać produkty wodne, bez olejów w składzie. Ważne, aby taka receptura zawierała też surowce intensywnie nawilżające, ściągające i przeciwzapalne.

 

*Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) NR 1223/2009.